top of page
Szukaj

Sztuka to życie. Dosłownie i w przenośni.

  • Karolina Cichoń
  • 18 cze
  • 3 minut(y) czytania

Sztuka to życie. Dosłownie i w przenośni.

To droga do nauki — nauki o sobie i o życiu. Im więcej tworzę, tym bardziej staję się sobą. W pełni. W rozkwicie. Ale też w zastoju. Sztuka to nie tylko kolory, linie i inne kreski. To ścieżka. Droga do siebie. Do wszystkich części siebie, także tych, których często nie chcemy widzieć.


To mój portal do leczenia duszy — mojej i dusz innych ludzi na tej planecie. To, co zostało uzdrowione we mnie w każdej pracy, będzie uzdrowione także w Tobie.


Przez lata tworzenia nauczyłam się:

🌿 akceptować każde zdarzenie i doświadczenie z przeszłości

🌿 prowadzić ze sobą wewnętrzny dialog pełen miłości — z moim wewnętrznym dzieckiem

🌿 cierpliwości, której kiedyś tak bardzo mi brakowało

🌿 życia tu i teraz — obecności z tym, co jest i jakie jest

🌿 odkrywać na nowo i podążać za marzeniami, które kiedyś odsunęłam w kąt

🌿 odpuszczać myśli, emocje i historię mojego życia

🌿 rozpoznawać, co jest głosem intuicji, a co iluzją ego

🌿 cieszyć się z najmniejszych rzeczy — bo to właśnie one czynią moje życie pięknym


Nauczyłam się:

💛 zamykać drzwi tym, którzy nie karmią życia

💛 otwierać się na pięknych ludzi i możliwości

💛 wyciągać lekcje z przeszłości i bardziej świadomie wybierać, kogo wpuszczam do swojego świata

💛 być dla siebie — zawsze, niezależnie od emocji czy okoliczności

💛 być swoją najlepszą przyjaciółką


Nauczyłam się nie oceniać — ani siebie, ani innych. Bo wszystko, co widzę w Tobie, to także lustro mnie — tego, kim byłam, jestem, lub będę. Zrozumiałam, że nie ma złych linii, ani złych decyzji. Bo często to właśnie one prowadzą do najpiękniejszych punktów zwrotnych — miejsc, których nasza wyobraźnia nie obejmie.

Szanuję siebie i to, co daję innym. Nie oczekuję wdzięczności. Zrozumiałam, że cudza ocena nie definiuje mojego wewnętrznego spokoju ani decyzji. Zasługuję na miłość, wsparcie i obfitość — bo to mój naturalny stan.

Nauczyłam się wycofywać, gdy czuję, że moja energia nie jest przyjmowana z szacunkiem. Dziś widzę obfitość we wszystkim — w zdrowiu, w ruchu, w jedzeniu, w śpiewie ptaków, w dachu nad głową, w deszczu i w słońcu.

Jestem wdzięczna. Za wszystko. Dosłownie. Ale najbardziej — za to, że życie pokazało mi miejsca, w których nie powinnam być. Bo to też było nauką. O byciu człowiekiem.

Zrozumiałam, że spokój umysłu, ciepło w sercu i ukojenie duszy są warte więcej niż jakikolwiek luksus. Bo bez nich — nie potrafiłabym się nim cieszyć.


Zyskałam więcej, niż potrafię tutaj opisać, ale największym darem, który przyszła do mnie poprzez sztukę, jest:💫 akceptacja siebie i miłość własna

Nie słyszę już głosów z przeszłości:„Jesteś do niczego.”„Jesteś głupia.”„Jesteś niewystarczająca.”„Nie zasługujesz na miłość.”„Nic w życiu nie osiągniesz.”

To były głosy mojej przeszłości — głosy, które przez lata uznawałam za prawdę. Ale już je odpuściłam. Bo wiem, że to nie była moja prawda.


Po wielu latach pracy nad sobą — m.in. poprzez sztukę — mogę z ręką na sercu powiedzieć: osiągnęłam to, co dla wielu wydaje się nieosiągalne:

🕊️ spokój duszy

🌈 radość wewnętrznego dziecka

🦉 mądrość starca

🍃 lekkość w przyjmowaniu zmian

💓 i swoje serce

Dziś słyszę inne głosy: „Jesteś piękną duszą.” „Jesteś inteligentna.” „Jesteś kobietą, którą kocha się za to, kim się stała.”

Nie dla poklasku. Nie dla wyglądu. Nie dla bogactwa. Ale dla własnej duszy.


Czasem patrzę w lustro i płyną mi łzy. Łzy wzruszenia — za to, kim się stałam. I kim każdego dnia się staję.

Dziś wiem, że każda blizna i każde „złe” doświadczenie było zaproszeniem do tego, by wpuścić do serca więcej światła. Bo to właśnie robią dusze, które wybierają rozwój i światło zamiast iluzji ego.

Patrzę na siebie z miłością i jestem naprawdę dumna z drogi, którą przeszłam. Z trudnych wyborów, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem — miejsca akceptacji i miłości własnej.

To zajęło czas. Ale było warto.


❔ Więc co Ty chcesz widzieć na zewnątrz? Jeśli rzeczywistość Ci nie odpowiada — zamiast oceniać innych i zrzucać winę na okoliczności — zajrzyj do środka i zadaj sobie pytanie: Co muszę zmienić w sobie, aby widzieć to, czego pragnę?

Czasem wystarczy to jedno pytanie, by Twoje życie stało się świadectwem — a nie udręką.

Sprawdzaj w sobie. Zerkaj na zewnątrz tylko od czasu do czasu. To Ty tworzysz siebie. Z każdą decyzją, nawet tą najmniejszą.

Więc lepiej, byś zaczął wybierać to, czego naprawdę chcesz — zamiast walczyć z tym, co na zewnątrz. Bo to, co na zewnątrz, się zmieni… jeśli Ty się zmienisz.


Pozdrawiam światło w Tobie,

Karolina – artystka i twórczyni własnego życia


ree

 
 
 

Komentarze


bottom of page