Safe to be Me – wolność wyboru siebie
- Karolina Cichoń
- 4.09
- 3 minut(y) czytania
Często wydaje nam się, że potrzebujemy kolejnego kursu, szkolenia czy doświadczenia, żeby wreszcie zrozumieć.
Szukamy odpowiedzi na zewnątrz, inwestujemy w miliony warsztatów – a mimo to wciąż nie czujemy spokoju.
Dlaczego?
Bo nie potrafimy się zatrzymać. Bo nie umiemy usiedzieć ze sobą – w niewygodzie i w emocjach.
Jeśli jako dorośli ciągle potrzebujemy uwagi innych – i z każdym problemem biegniemy do znajomych, na social media, do świata – to nadal tkwimy w roli ofiary. Ofiary, która żali się, oskarża innych i ucieka od tego, co najważniejsze: od samego siebie.
Czego naprawdę potrzebuję najpierw od siebie, a dopiero potem od innych?
Samotność czy wolność?
Bycie samemu nie oznacza samotności. Bycie samemu oznacza wolność.
Siedzenie w ciszy i refleksji jest najpotężniejszą bronią. Bo dopiero wtedy zaczynasz widzieć. Dopiero wtedy przestajesz uciekać, a zaczynasz patrzeć w głąb siebie.
Wolność wyboru siebie. Wolność życia na własnych zasadach. Wolność miłości do siebie – takiej, która akceptuje Cię w całości i pozwala stać się własnym największym wsparciem.
To wolność stawiania granic. Wolność mówienia: „To mi służy, a to już nie”. Wolność, która pojawia się, gdy stajesz po swojej stronie tak, jak zrobiłby to kochający ojciec czy matka.
Relacje – lustra, które uczą
Relacje są jednym z naszych największych nauczycieli. Widać w nich wszystko: nasze granice, naszą wrażliwość, ale też nasze rany.
Jeśli ktoś wciąż szuka w Tobie potwierdzenia swojej wartości – to znaczy, że boi się własnej pustki.
Jeśli ktoś kurczowo trzyma się przyjaźni czy związku, próbując kontrolować – to znaczy, że nie ufa sobie ani życiu.
A kontrola zabija miłość. Zamiast wolności i zaufania pojawia się ciężar, duszenie, obwinianie.
Nie można naprawdę kochać drugiego człowieka, jeśli nie kocha się samego siebie. Nie można zobaczyć drugiego w pełni, jeśli wciąż patrzymy przez pryzmat własnych ran i przeszłości.
Granice – akt miłości, nie egoizmu
Granice są konieczne. Bez nich inni wejdą Ci na głowę.
Kiedy je stawiasz, niektórzy będą Cię obwiniać: „Myślisz tylko o sobie!”. Bo Twoja niezależność konfrontuje ich z ich własnym brakiem.
Ale ci, którzy kochają naprawdę – dadzą Ci przestrzeń. Bo wiedzą, że zdrowa miłość płynie z pełni, a nie z braku.
A jeśli nie masz energii dla siebie – nie masz też nic prawdziwego do ofiarowania drugiej osobie.
Odwaga bycia ze sobą
Największą odwagą jest usiąść sam na sam ze sobą. W bólu, w niewygodzie, w ciszy.
Nie zagłuszać uczuć ludźmi, używkami, ekranami.
Bo to właśnie tam, w środku, rodzi się zrozumienie. To tam spotykasz swojego najlepszego przyjaciela – siebie. To tam pojawia się poczucie bezpieczeństwa i zaufania do życia.
Twoja pełnia – Twoja wolność
Kiedy wybierasz siebie i żyjesz w zgodzie ze sobą – świecisz. A to światło przyciąga zarówno tych, którzy niosą miłość, jak i tych, którzy boją się swojej pustki i chcieliby Twój blask zdusić.
Dlatego tak ważne jest, by być wiernym sobie. By pozwolić miłości płynąć swobodnie – bez kontroli, bez lęku, bez gier.
Bo nikt nie może Cię naprawdę odrzucić, jeśli sam siebie nie odrzucisz.
Lekcja dla nas wszystkich
Mężczyźni i kobiety – każdy z nas w relacjach uczy się tego samego:że prawdziwa miłość zaczyna się wewnątrz.
Nie w tym, co świat zewnętrzny o Tobie powie. Nie w tym, ile razy ktoś kliknie „lubię to”.
Ale w tym, jak Ty sam patrzysz na siebie w lustrze. I czy masz odwagę powiedzieć:
„Akceptuję Cię. Kocham Cię. Jesteś wystarczający.”
Safe to be Me – bezpiecznie jest być mną.
To jest źródło prawdziwego życia. To jest źródło prawdziwej miłości – tej, która zawsze mieszka we mnie.
Od kilku dni moje ciało przypomina mi o tym jeszcze mocniej – poprzez ból, który zatrzymuje i każe słuchać. Słuchać tego, co chce mi powiedzieć. Słuchać, kto jest dla mnie dobry, a kto nie.
Safe to be Me to moja oda do siebie i mojej drogi. Koloruję swoje życie tak, jak pragnie tego moja dusza. I im więcej siedzę w niewygodzie bycia samej, tym mniej cienia w moim życiu.
Im więcej odpuszczam tego, co mi nie służy – tym więcej pojawia się tego, co mnie wspiera. Im bardziej jestem sobą – tym bardziej pomagam innym stanąć w swojej prawdzie i autentyczności.
Życie mnie nie rozpieszczało. Wielu ludzi próbowało zgasić moje światło na różne sposoby.
Ale w końcu zrozumiałam, że to nigdy nie chodziło o mnie – lecz o to, czego sami w sobie nie chcieli zobaczyć.
Próbowali, żebym zagłuszyła własne piękno. Jednak ja wybrałam siebie.
I wiesz co? Dobrze mi z tym wyborem, bo w końcu wziełam odpowiedzialność za własne szczęście.
Bo wolę żyć w pełni – z kilkoma prawdziwymi osobami, które darzą mnie zdrową miłością – niż uciekać przed sobą i tonąć w tłumie, który daje tylko sztuczną miłość, sztuczne połączenie i sztuczne zainteresowanie.
Nie wiem jak Ty, ale ja wolę czuć się dobrze ze sobą – niż wybierać coś, co mnie nie napełnia w sposób, w jaki sama mogę to zrobić.
Tulę z miłością,
Karolina









Komentarze